Mec. Barbara Garlacz z Harvest Legal House wyjaśnia w TVN24bis dlaczego, po usunięciu z umowy kredytowej mBank zapisów uznanych przez sąd za abuzywne, dostajemy kredyt wynoszący tyle ile kwota kredytu PLN, ale oprocentowany według stawki LIBOR CHF.
Wypowiedź dotyczy wyroku warszawskiego Sądu Rejonowego, który 29. kwietnia potwierdził, że waloryzacja stosowana w umowach kredytowych mBank była niedozwolona (sygn. spawy VI C 1713/15).
Decyzja sądu wynika z dyrektywy Unii Europejskiej 93/13, która nakazuje by w przypadku stwierdzenia, że jakieś zapisy umowy są niedozwolone (inaczej: abuzywne), wykreślić je z umowy i wykonywać umowę dalej, jeżeli to tylko jest możliwe.
Wykreślenie niedozwolonych zapisów z umowy i zmuszenie przedsiębiorcy (tu: banku) do wykonywania tak wykastrowanej umowy jest karą dla niego za zamieszczenie w niej zapisów, których intencją było uzyskiwanie nieuprawnionych korzyści kosztem konsumenta.
Tu nie ma nad czym się zastanawiać i nie ma litości. Umieściłeś w umowie niedozwolone zapisy, co więcej - korzystałeś z nich, to teraz ponieś tego pełne konsekwencje.
Niedozwolony charakter zapisów waloryzacyjnych od dłuższego czasu potwierdzają sądy. A mBank się nie stosuje do wyroków - przedłuża postępowania i... nakłania sędziów to komplikowania prostej sprawy. Jasne, ma o co walczyć - gra toczy się o kilka miliardów złotych. Ale znacznie więcej w końcu zapłaci za swoje nieetyczne zachowanie.
Tak jak Commerzbank:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz