wtorek, 31 maja 2016

Do Prezesa Cezarego Stypułkowskiego




Cieszę, że prezes mBanku Cezary Stypułkowski potwierdził w końcu to, czego domyślałem się od wielu miesięcy, że "[w] sumie od lat ekonomiczny wynik na portfelu frankowym jest u nas [w mBank] ujemny."

Niestety muszę zmartwić Pana Prezesa. Bez podjęcia przez mBank realnych działań mających na celu rozwiązanie problemu posiadanego portfela kredytów "frankowych", ta strata się powiększy. I to znacznie.

Biorąc pod uwagę, że większość pożyczek związanych z CHF zostało mBankowi udzielonych przez Commerzbank, będącego równocześnie większościowym akcjonariuszem mBanku, nasuwa się pytanie: ile jeszcze wytrzyma Commerzbank?

W przeciwieństwie do mBanku, Commerzbank cały czas zarabia na udzielonych przez siebie pożyczkach "frankowych" dla mBanku. Równocześnie jednak traci na posiadanym pakiecie akcji mBanku. W ciągu roku, spadek wartości akcji mBanku zbliżył się do 30%. Istotnym powodem spadków, jest nierozwiązany problem kredytów "frankowych". Rozwiązanie ustawowe, jeżeli nie zadowoli kredytobiorców, nie zakończy toczących się postępowań sądowych.

***

Nie jestem zacietrzewionym kredytobiorcą "frankowym". Z wieloma argumentami przedstawionymi przez Prezesa Stypułkowskiego (lub jego ghost writera z agencji PR) muszę się zgodzić. Tym bardziej że spędziłem sporo czasu analizując m.in. dane finansowe mBanku.

Problem z umowami "frankowymi" (w mBanku: "waloryzowanymi") sprowadza się jednak m.in. do błędów w konstrukcji umów, które mBank oferował.

Prezes Stypułkowski pisze:

"Przede wszystkim wyjaśnijmy, że o legalności prowadzonej działalności nie decyduje to, że jest ona opisana w ustawach i nimi wyraźnie dopuszczona, ale to, że nie jest zabroniona. Jeżeli regulator chce czegoś zabronić lub ograniczyć krąg podmiotów, którym wolno daną działalność wykonywać, to wprowadza stosowne zakazy lub koncesje."

Działalność bankowa jest koncesjonowana. Kredyt bankowy został precyzyjnie zdefiniowany w art. 69 Prawa Bankowego (wersja przed 2011 rokiem). Umowa kredytowa musi dokładnie wypełniać zawarte w prawie warunki.

Zmiana umowy nazwanej, wykonywanej przez koncesjonowany podmiot jakim jest bank, jest możliwa wyłącznie w takim zakresie, w jakim nie zmienia ona natury stosunku. Naturą kredytu jest płatne udostępnienie przez bank określonej kwoty pieniędzy za wynagrodzeniem.

Kredyty "waloryzowane" oferowane przez mBank jednoznacznie określają wielkość udostępnianych środków, tj. kwotę kredyt. To ta kwota, zgodnie z Prawem Bankowym, ma zostać przez kredytobiorcę zwrócona bankowi. Kwota kredytu w umowach "waloryzowanych" mBanku została jednoznacznie określona w polskim złotym (PLN).

Gdyby pomimo jednoznacznego określenia w umowie kwoty kredytu w PLN, istniały jakieś wątpliwości co do wielkości kwoty kredytu, warto spojrzeć na pobraną przez mBank prowizję od uruchomienia kredytu. Prowizja ta jest naliczana od kwoty kredytu.

Wielkość pobranej prowizji można sprawdzić w wyciągu z rachunku kredytowego. Pobrana przez mBank prowizja wynosi dokładnie x% od określonej w umowie kwoty kredytu PLN. Nie jest to x% od najpierw "zwaloryzowanej" kwoty wyrażonej w CHF, a następnie ponownie przeliczonej na PLN z zastosowaniem kursów z tabel bankowych, ale dokładnie wielkość wynikająca z kwoty kredytu PLN określonej w umowie kredytowej.

Zgodnie z Prawem Bankowym, kredytobiorca jest zobowiązany do zwrotu bankowi wykorzystanej kwoty kredytu (powiększonej o oprocentowanie). Zgadzam się, z Prezesem, że to kredytobiorca potrzebował złotówki, więc mBank nie dał mu franków, z którymi musiałby lecieć do kantoru, zamienić je na PLN i dopiero wtedy zapłacić za dom czy mieszkanie. Kredytobiorca otrzymał od banku dokładnie kwotę kredytu PLN określoną w umowie i z tej kwoty skorzystał. Ponieważ "waloryzacja" nastąpiła w momencie udostępnienia kredytu, wyrażona w PLN wartość "zwaloryzowanych" środków w CHF już na początku umowy była o kilka procent wyższa niż wartość kredytu PLN. Ale kredytobiorca korzystał z kwoty kredytu PLN, a nie z kwoty "zwaloryzowanej".

Złożony na początku kwietnia br. pozew zbiorowy przeciwko mBank zawiera więcej argumentów świadczących o tym, że umowy "waloryzowane" mBanku są z powodu zawartych w nich błędów nieważne.

***

Chciałbym się jeszcze krótko odnieść do drugiego fragmentu wypowiedzi Prezesa Stypułkowskiego:

"Kredyty wypłacane w złotych i zawierające klauzulę waloryzacyjną opartą o kurs wybranej waluty obcej to nic nowego, stosowane były w obrocie gospodarczym na długo zanim zaczęto udzielać kredytów frankowych. Podstawą prawną ich funkcjonowania jest zasada swobody umów określona w kodeksie cywilnym.

Istotą kredytów z klauzulą waloryzacyjną jest to, że są one wypłacane w złotych. Wynika to najczęściej z natury transakcji zawieranej między kredytobiorcą a jego kontrahentem. W przypadku nieruchomości mieszkaniowych sprzedawca zawsze chciał otrzymać zapłatę w złotych. "

Umowy kredytowe można z grubsza podzielić na trzy klasy:

1. złotówkowe
2. dewizowe / denominowane
3. waloryzowane / indeksowane

Zanim rozpoczął się "frankowy szał", stosowane były przede wszystkim dwa pierwsze rodzaje umów, czyli albo złotówkowe albo dewizowe. Pod kątem przywołanego cytatu, interesujące są dla nas głównie umowy dewizowe / denominowane.

Kwota kredytu w umowach dewizowych / denominowanych jest jednoznacznie określona w walucie. Bank dla wygody kredytobiorcy może dokonać wypłaty kwoty kredytu w polskim złotym, z zastosowaniem swoich tabel kursowych. Podobnie może przyjmować od kredytobiorcy spłaty rat w polskim złotym i przeliczać je na potrzeby kredytu na walutę.

Umowy "waloryzowane" mBanku nie są jednak umowami dewizowymi / denominowanymi. Kwota kredytu w tych umowach została jednoznacznie określona w PLN. Są to zatem umowy złotówkowe.

Ponieważ nikt nie powinien uważać się za nieomylnego, bardzo bym prosił o przesłanie umowy indeksowanej lub waloryzowanej sprzed 2000 roku (albo nawet sprzed 2002 r., kiedy zniesiona została zasada walutowości). mBank posiada mój email :)

***

UPDATE 2016-06-09

Prezes Stypułkowski odpowiada internautom, internauci nie do końca zgadzają się z prezesem.


UPDATE 2016-06-02

Na stronach stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu" został wczoraj opublikowany tekst Tomasza Nowaka będący szczegółową analizą tez stawianych przez Prezesa Stypułkowskiego - zachęcam do lektury!


***

Mimo, że - jak napisałem wcześniej - umowy "waloryzowane" mBanku powinny być uznane za nieważne, widzę pewne pole do kompromisu. Kompromis ma to do siebie, że jego uczestnicy nie do końca są z niego zadowoleni. Ale może warto w końcu zacząć poważnie rozmawiać, zanim sytuacja zrobi się nieodwracalna?

***

Post powstał w odpowiedzi na artykuł "Franki - odpowiedź bankowca", opublikowany w RzP 2016-05-30

środa, 25 maja 2016

Mechanizm przeliczenia początkowego w umowach mBank był od początku niedozwolony




19. kwietnia br. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK) wydał kolejny wyrok dotyczący niedozwolonego charakteru zapisów w stosowanych przez mBank umowach kredytów "waloryzowanych".

SOKiK uznał za niedozwolony zapis regulujący przeliczanie kwoty kredytu (PLN) na wartość "zwaloryzowaną" wyrażoną w CHF - tzw. "przeliczenie początkowe". Zapis o którym mowa to:

„Przeliczenia kredytu na walutę waloryzacji Bank dokonuje wg kursu kupna danej waluty z Tabeli kursowej Banku obowiązującej w dniu i godzinie uruchomienia kredytu”

Zapis ten leży u podstaw mechanizmu waloryzacji stosowanego przez mBank. Umowy "waloryzowane" mBanku zakładają, że:

  1. kwota kredytu (określona w umowie w PLN) zostaje przeliczona na kwotę w CHF z zastosowaniem przywołanego zapisu;
     
  2. w oparciu o "zwaloryzowaną" kwotę wyrażoną w CHF wyznaczany jest harmonogram spłaty rat; umowy określają, że harmonogram jest wyznaczany w CHF;
     
  3. poszczególne raty wyrażone w CHF są przeliczane na PLN z zastosowaniem innego zapisu umownego.
Skoro sąd uznał, że przeliczenie kwoty kredytu (PLN) na wartość "zwaloryzowaną" (CHF) było od początku niedozwolone, określenie wartości "zwaloryzowanej" (CHF) nie jest możliwe. To z kolei prowadzi do niemożliwości wyznaczenia harmonogramu kredytu, który zgodnie z umową ma być wyznaczany w CHF.

Równocześnie, zapis umowny określający sposób przeliczania poszczególnych rat wyrażonych w CHF na kwoty w PLN został wcześniej uznany za niedozwolony i wpisany do rejestru klauzul niedozwolonych prowadzonego przez UOKiK pod numerem 5743.

Umowy "waloryzowane" mBanku po wykreśleniu wszystkich niedozwolonych zapisów, na których mBank uzyskiwał korzyści kosztem konsumentów, zaczynają przypominać to, co widać na powyższej grafice.

W oparciu o niedozwolony charakter zapisów stosowanych w umowach mBanku, pod koniec kwietnia br. Sąd Rejonowy w Warszawie wydał wyrok uznający kredyt udzielony przez mBank za nie podlegający "waloryzacji" oraz oprocentowany stawką związaną z LIBOR CHF.



Mimo iż zarówno przytoczony wyrok SOKiK (XVII AmC 2939/14) jak wyrok Sądu Rejonowego w Warszawie (VI C 1713/15) są zbyt świeże by być prawomocne, w połączeniu z wcześniejszymi wyrokami, widać kształtującą się linię orzecznictwa. Ponieważ stosowany w umowach mBank mechanizm "waloryzacji" od początku był niedozwolony, istnieją wyłącznie dwie możliwości:
  1. kontynuowanie umów po usunięciu zapisów niedozwolonych, jeżeli jest to po tej operacji możliwe, albo
     
  2. unieważnienie umów, w przeciwnym przypadku.
mBank może jeszcze wybierać między tymi dwoma opcjami. Zanim zrobią to za niego sądy.


wtorek, 24 maja 2016

Ponad 500 uczestników pozwu przeciwko mBank



W dniu wczorajszym (tj. 23 maja 2016 r.), grupa uczestników pozwu zbiorowego przeciwko mBank powiększyła się do 534 osób. W efekcie tego rozszerzenia, wartość przedmiotu sporu przekroczyła 122 miliony złotych.

Wczorajsze rozszerzenie jest pierwszym od złożenia pozwu na początku kwietnia, ale nie ostatnim. Osoby, które posiadają kredyt "waloryzowany" w mBank mogą nadal kontaktować się z kancelarią, która prowadzi pozew - Gabrysiak Niedużak Adwokaci.

Moment konfrontacji z mBankiem zbliża się nieubłaganie. Mimo że osoby z mBanku przeglądają ten blog, chyba nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co w ich kierunku zmierza ;)

Podstawowe informacje na temat pozwu, w tym sposób kontaktu z kancelarią znajdują się w sekcji "Informacje o pozwie".

poniedziałek, 9 maja 2016

Bo tak nakazuje Dyrektywa UE 93/13!



Mec. Barbara Garlacz z Harvest Legal House wyjaśnia w TVN24bis dlaczego, po usunięciu z umowy kredytowej mBank zapisów uznanych przez sąd za abuzywne, dostajemy kredyt wynoszący tyle ile kwota kredytu PLN, ale oprocentowany według stawki LIBOR CHF.

Wypowiedź dotyczy wyroku warszawskiego Sądu Rejonowego, który 29. kwietnia potwierdził, że waloryzacja stosowana w umowach kredytowych mBank była niedozwolona (sygn. spawy VI C 1713/15).

Decyzja sądu wynika z dyrektywy Unii Europejskiej 93/13, która nakazuje by w przypadku stwierdzenia, że jakieś zapisy umowy są niedozwolone (inaczej: abuzywne), wykreślić je z umowy i wykonywać umowę dalej, jeżeli to tylko jest możliwe.

Wykreślenie niedozwolonych zapisów z umowy i zmuszenie przedsiębiorcy (tu: banku) do wykonywania tak wykastrowanej umowy jest karą dla niego za zamieszczenie w niej zapisów, których intencją było uzyskiwanie nieuprawnionych korzyści kosztem konsumenta.

Tu nie ma nad czym się zastanawiać i nie ma litości. Umieściłeś w umowie niedozwolone zapisy, co więcej - korzystałeś z nich, to teraz ponieś tego pełne konsekwencje.

Niedozwolony charakter zapisów waloryzacyjnych od dłuższego czasu potwierdzają sądy. A mBank się nie stosuje do wyroków - przedłuża postępowania i... nakłania sędziów to komplikowania prostej sprawy. Jasne, ma o co walczyć - gra toczy się o kilka miliardów złotych. Ale znacznie więcej w końcu zapłaci za swoje nieetyczne zachowanie.

Tak jak Commerzbank: