środa, 22 czerwca 2016

Pełna nieświadomość ryzyka walutowego mBanku




Banki, w tym mBank zasłaniają się tym, że nie były w stanie przewidzieć zdarzeń, które spowodowały umocnienie się szwajcarskiego franka w stosunku do polskiego złotego.

W niedawnym wywiadzie dla gazety "Rzeczpospolita", prezes mBanku - Cezary Stypułkowski - pisze, że "[t]o oczywiste, że działające w Polsce banki (...) [nie mogły w] żaden sposób (...) przewidzieć [zdarzeń, które spowodowały umocnienie się szwajcarskiego franka względem polskiego złotego]."

Prezes dodaje że "[r]ównież banki, a przynajmniej mBank, wymagały od kredytobiorców oświadczeń takich jak to nasze, w którym padają następujące słowa: „Pracownik banku przedstawił mi w pierwszej kolejności ofertę kredytu hipotecznego w polskim złotym. Po zapoznaniu się z tą ofertą zdecydowałem, iż dokonuję wyboru oferty kredytu denominowanego w walucie obcej mając pełną świadomość ryzyka związanego z tym produktem".

Mam w tym miejscu dwa pytania do prezesa Stypułkowskiego.

Po pierwsze, jak mBank mógł przedstawić kredytobiorcy porównania ofert kredytów złotówkowego i "denominowanego", skoro bank nie był w stanie - jak twierdzi prezes Stypułkowski - przewidzieć zdarzeń, które mają wpływ na kurs franka szwajcarskiego? Bez projekcji możliwego zachowania kredytu "denominowanego", porównanie go ze złotówkowym nie jest możliwe. Na podstawie słów prezesa, i praktyki, mBank nie był zatem w stanie przedstawić zestawienia kredytów złotówkowego i "denominowanego", by kredytobiorca mógł dokonać świadomego wyboru.

Po drugie, skoro mBank - jak twierdzi prezes Stypułkowski - nie był w stanie przewidzieć wydarzeń, które mogą mieć wpływ na zachowanie franka szwajcarskiego, to jak można oczekiwać, że kredytobiorca-konsument jest w stanie wziąć na siebie ryzyko kursowe, dysponując znacznie mniejszą wiedzą niż bank?

Na marginesie, mBank nie oferował kredytów denominowanych, a twory nazywane kredytami "waloryzowanymi", którym bliżej jest do kredytów indeksowanych. Samych kredytów waloryzowanych nadal nie ma w Prawie Bankowym, pomimo jego "antyspreadowej" nowelizacji w 2011 roku. Ponadto, mBank sam stwierdził, że nie udzielał kredytów walutowych.

A tutaj, jak można szacować przyszły kurs walutowy, bez znajomości zdarzeń, które mają na niego wpływ. No ale chyba nie muszę tego profesjonalnemu bankowi, za jaki uważa się mBank, tłumaczyć.

3 komentarze:

  1. Czy można dołączyć jeszcze do tego pozwu zbiorowego mbanku?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, nadal można dołączać do pozwu. Najbliższe rozszerzenie grupy jest planowane w sierpniu.
    Proszę kontaktować się z kancelarią, która przygotowana pozew.
    Więcej informacji: http://mbankniedozwolone.blogspot.com/p/informacje-o-pozwie.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak więc skomentować to: http://bankier.tv/mbank-walne-zgromadzenie-akcjonariuszy-17168.html;
    cytuję od minuty 44:16; „Te wahania kursu były możliwe do przewidzenia w momencie gdy te umowy były zawarte. No i my jesteśmy oczywiście na to przygotowani."
    Jest to stwierdzenie o tyle ważne, iż do tej pory p.Stypułkowski twierdził, że zmiana kursu była nie do przewidzenia. Obecne słowa Prezesa Zarządu mBanku (byłego już - mam nadzieję -TW Michała) powinny być chyba traktowane poważnie, bowiem zmieniają postrzeganie prezentowania kredytobiorcom przez BRE Bank – obecnie mBank - ryzyka kursowego.

    OdpowiedzUsuń